Koniec roku akademickiego już niebawem, więc czas najwyższy na refleksję związaną z zajęciami zdalnymi. O ile prowadzenie zajęć w trybie zdalnym nie było dla mnie zaskoczeniem na uczelni, gdzie pracuję na co dzień, to o tyle zajęcia całkowicie zdalne na Uczelni, w której się nigdy nie było okazało się ciekawym doświadczeniem i wyzwaniem jednocześnie.
Zajęcia początkowo miały odbyć się on-line w czasie rzeczywistym, a ostatecznie miały postać hybrydową tzn. część zajęć była wykładem w postaci filmów – podcast + slajdy, a pozostała część w postaci ćwiczeń zdalnych zgodnie z odpowiednio opracowaną instrukcją. Przyjmując zaproszenie od Wydziału Farmaceutycznego, Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego (koniec roku 2019), nikt nawet nie śnił o tym, co się stanie z zajęciami. Stając przed faktem dokonanym nie było wyjścia – zajęcia musiały odbyć się zdalnie. Było to dla mnie przykre, bo uwielbiamy wykłady na sali wykładowej… i liczyłem na podróż do Gdańska :(
Zanim przejdę do własnych przemyśleń na temat zajęć w formie zdalnej, wydaje mi się, że warto wspomnieć jaką mam wizję wykładów. Generalnie można wyróżnić kilka definicji, z których jedna wydaje się dość interesująca
„wykład, metoda nauczania w wyższych klasach szkół ogólnokształcących, w szkołach zawodowych i wyższych, polegająca na ustnym przekazywaniu odpowiednio uporządkowanych wiadomości przez nauczyciela oraz ich recepcji przez uczących się. Rozróżnia się w. konwencjonalny, w którym treść jest bezpośrednio przedstawiona przez wykładowcę w gotowej do zapamiętania postaci; w. problemowy, oparty na postawieniu jakiegoś zagadnienia, ukazaniu dróg prowadzących do jego rozwiązania i konsekwencji, do jakich to rozwiązanie doprowadziło; w. konwersatoryjny, w którym stopień aktywności słuchaczy jest największy, w. jest bowiem swoistą przeplatanką wypowiedzi wykładowcy i słuchaczy, wykonujących odpowiednie zadania lub ćwiczenia dla zdobycia sprawności w stosowaniu nabytej wiedzy. W szkole wyższej w. dzieli się na: w. kursowe tj. obejmujące systematyczny kurs jakiegoś przedmiotu, i w. monograficzne, poświęcone gruntownemu przedstawieniu wybranego zagadnienia, często przez jego badacza”
źródło: W. Okoń, Nowy słownik pedagogiczny, wyd. 3, Wydawnictwo Akademickie Żak, Warszawa 2001
Jaki więc mógł być wykład w formie zdalnej, na temat oceny bezpieczeństwa kosmetyków? Oczywiście - monograficzny. Ponieważ zajmuję się tym zagadnieniem w praktyce, to paradoksalnie zajęcia nie było łatwo opracować, gdyż był ograniczony czas, a trzeba było zarezerwować również miejsce na praktyczne aspekty. Z uwagi na to, że ostatecznie podjęto decyzję, że wykłady nie będą on-line w czasie rzeczywistym, a w postaci filmów (podcast + slajdy) to trzeba było to odpowiednio opracować. Ktoś powie – wspaniała sytuacja! Wykład można nagrać i tak zmontować, jak pasuje bez jakichkolwiek wpadek i przedłużania. Tak, to prawda, ale ile to zajmuje czasu? W praktyce trzeba zrobić slajdy, nagrać głos i to wszystko zmontować. O ile przygotowanie slajdów zajmuje najmniej czasu, to nagrywanie dźwięku trwa zawsze dłużej niż wykład, a montaż trwa zwykle kilka razy tyle ile wykład (trzeba wszystko przesłuchać, dopasować dźwięk do slajdów).
W rzeczywistości podróż z Krakowa do Gdańska, pobyt tam i powrót do Krakowa zajęłyby mniej czasu niż taki wykład. Nie było jednak wyjścia, bo sytuacja nie dawała wyboru. Na szczęście tylko część zajęć była w formie wykładu, a pozostała w formie ćwiczeń zdalnych. Poniżej przedstawiam jedynie wybrane zalety i wady, które nasunęły mi się po tych zajęciach [więcej na ten temat można poczytać w: P. Sito i wsp. E-learning–zalety i wady z punktu widzenia studenta, Dydaktyka Informatyki 13, 2018 (LINK)].
Jeśli chodzi o zalety takiej formy zajęć to wydaje mi się, że można zaliczyć tutaj:
+ oszczędność czasu i pieniędzy dla studentów (brak konieczności stawiania się na zajęciach i dojazdu, oszczędność na kserowaniu materiałów)
+ elastyczność - możliwość uczenia się w dowolnych porach i określonych przedziałach czasu (jeśli zajęcia nie są on-live)
+ indywidualne tempo nauki, co przekłada się na większą efektywność pracy
Do wad takiej formy można zaliczyć:
- wymagana jest od wykładowcy wcześniejsza i większa ilość czasu niż zajęcia w formie tradycyjne (montaż filmów zajmuje więcej niż przygotowanie się do zajęć w formie tradycyjnej)
- brak bezpośredniego kontaktu z wykładowcą
- wymagana jest większa samodzielność i motywacja od studentów
- wymagana jest lepsza organizacja czasu nauki
- istnieje problem ze sprawdzeniem efektywności – nie ma możliwości zadawania pytań kontrolnych podczas wykładu (często pytam studentów, co było na wykładach poprzednich)
Trudno podsumować taki styl pracy, gdyż za krótko to trwało (i trwa nadal), ale wydaje się, że najlepsza byłaby edukacja mieszana (ang. blended learning) [więcej na ten temat można poczytać w: E. Lubina, Wdrażanie e-learningu w szkołach wyższych w świetle potrzeb i zainteresowań studentów (LINK)]. Moim zdaniem tradycyjna forma wykładu jest bardzo ważna i konieczna, ale należy pozwolić by pewną część materiału realizować w formie zdalnej. Czy dobrym rozwiązaniem jest układ 50:50? Nie ma złotego środka – to zależy od wielu czynników (podejścia wykładowcy, możliwości studentów, tematu zajęć i innych). Moim zdaniem na pierwszych latach studiów (w normalnym trybie – bez pandemii) powinno się mocno ograniczać zajęcia w trybie e-learning, a im wyższe lata studiów tym można wprowadzać ich więcej.
Jeśli chodzi o samą organizację i planowanie zajęć na Wydziale Farmaceutycznym GUMed – to wszystko przebiegało sprawnie, a aktywność studentów i ich zaangażowanie oceniam bardzo pozytywnie. Wszyscy studenci zaliczyli zajęcia w I terminie z pozytywnymi ocenami :) Warto wspomnieć, że były to zajęcia dla studentów studiów II stopnia (magisterskie) bardzo innowacyjnego i pożądanego na rynku pracy kierunku – „Przemysł farmaceutyczny i kosmetyczny”.
Więcej na temat tego kierunku można obejrzeć tutaj:
Wszystkim serdecznie polecam studia na kierunku "Przemysł farmaceutyczny i kosmetyczny", gdyż to jedyne studia tego typu w Polsce!
Co ciekawe, z niektórymi studentami miałem już przyjemność mieć zajęcia na studiach podyplomowych „Jakość i bezpieczeństwo produktów kosmetycznych” organizowanych przez Uniwersytet Łódzki (o czym pisałem w innym wpisie). Oznacza to, że te Uczelnie wyższe nie kształcą tylko w zakresie teoretycznym, ale zauważają signum temporis współczesnego rynku pracy, a co za tym idzie – dostosowują swoje oferty kształcenia dla przyszłych praktyków oczekiwane przez pracodawców. Ważne jest również to, że zajęcia na tego typu studiach prowadzą osoby, które aktywnie działają w przemyśle kosmetycznym, a co za tym idzie - treści przekazywane są nie tylko teoretyczne, ale głównie praktyczne.
Commentaires